Popełniam jedno faux pas za drugim i chyba tylko na swoją niekorzyść. Chciałabym uwierzyć, że jestem tu nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. A jak już uwierzę, to wszystko będzie jasne i przejrzyste. I przestanę się bać.
Nawet mnie nie boli, jestem bardziej zaskoczona, odrobinę zawiedziona. Że potoczyło się właśnie tak. I chyba przyjaźni z tego nie będzie. Za dużo byłoby w tym wbijania szpili pod paznokieć palca wskazującego.
Nie umiem z nim rozmawiać. I nie nauczę się, póki nie zablokuję w sobie szufladki "emocje".
Weź sobie, dziewczyno, usiądź.
Saturday
nie uniknę zasypiania. nie uniknę budzenia się.
Author:
tyruryru
on
10:55 PM
Subscribe to:
Post Comments (Atom)

No comments:
Post a Comment