Czy wiecie jakie to cudowne uczucie, kiedy ma się świadomość, że życie wreszcie jest w waszych rękach?
Że teraz już wszystko zależy tylko od was?
A wiecie jakie to genialne uczucie, kiedy podejmuje się decyzję, że zacznie się wszystko od nowa?
Czuję się już jak na walizkach.
Jeszcze tylko kilka miesięcy tutaj - co traktuję jak zło koniecznie, i jadę. Jadę podbijać świat. Wyrwę się, od ludzi, którzy znają przepis na moje życie, ale potrafią jedynie krytykować każdy mój wybór... Obcy ludzie są mi życzliwsi, niż najbliższa rodzina. Zdecydowałam, że wolę być marginesem społecznym w pięknym, obcym mieście, niż tutaj...
Postanowiłam. I kocham to postanowienie. Upajam się nim w rześką, letnią noc, popijając cynamonową herbatę. Tak mi dobrze.
Someday, I will buy a nice flat in Paris.
Czy ja... Czy... Czy ja jestem szczęśliwa?
Friday
Author:
tyruryru
on
12:55 AM
1 komentarze
piosenka nr 2
Od tak dawna miałam trudności ze skleceniem dwóch poprawnych zdań, ale dzisiaj nareszcie wszystko opadło.
Przedmaturalna depresja ciągnęła się, aż do wczoraj, wreszcie wstałam z myślą, że mogę posprzątać ten syf, w którym żyłam już prawie pół roku (dosłownie, mój pokój wyglądał już jak pobojowisko). Co prawda z rozpoczęciem musiałam czekać do teraz, bo w ciągu dnia zrobienie śniadania wymagało ode mnie nie lada wysiłku, ze względu na żar lejący się z nieba, ale nie straciłam motywacji...
Chociaż nie jest prosto, to w jakiś dziwny sposób, nie dobija mnie to. Nie każe wleźć pod kołdrę i nie wychodzić. Jakoś... Jakoś... W jakiś dziwny, nieznany dla mnie sposób, mam siłę.
I to, bynajmniej, nie dlatego, że jestem szczęśliwa.
Znów jestem samotna, ale bez krzyków, awantur, bez płakania tygodniami. Z jakąś taką wewnętrzną zgodą.
Chociaż... Wiadomo, we dwoje zawsze raźniej.
Ale może się opłaci, że te najważniejsze, przynoszące największą liczbę zmian - dni, przeżyję sama. Na pewno dobrze dla innych, nikt nie będzie obarczony jeszcze moim, przelewającym się przez palce ciężarem.
Nie jest to może głęboki wpis, ale przynajmniej wiadomo, że żyję. O ile ktoś jeszcze o mnie pamięta - piszę to jak najbardziej z uśmiechem, bo sama zdążyłam już o tym blogu zapomnieć.
Oznajmiam: wróciłam.
A.
Author:
tyruryru
on
12:18 AM
1 komentarze
