Wednesday

Бесконечность

Rozkaszlałam się i nie mogę złapać oddechu. Duszę się i pluję i bolą mnie płuca. Może później pójdę, poproszę, żeby mnie stąd zabrali, żeby mi coś dali, żeby mnie uwolnili. Jeśli się odważę.

If I am the storm, if I am the wonder

I przypomina mi się ten cholerny pociąg z Łodzi, jak mi śnieg migotał za oknem. Więcej tego nie chcę. Gdyby można było poprosić (zawsze można!) i zostać chociaż raz wysłuchanym, to spytałabym czy mogę przesunąć trochę czas. Mieć za sobą to co jest teraz i najbliższe cztery lata. Tylko tyle. Wpadam ze skrajności w skrajność, mówię sobie, że wszystko się uda, a zaraz krzyczę, że nawet nie mam co marzyć. Tylko już mnie szlag trafia.

I pani terapeutka mówi, że skoro oni mi nie dają tego czego potrzebuję, to są przecież inni ludzie wokół mnie. Nie wszyscy są Onymi i mogę iść, poprosić i dostanę. Chociaż nie pamietam, żeby kiedykolwiek tak było. Żebym dostała to o co prosiłam. Teraz to już się nauczyłam, że albo tego nie ma i nie będzie, albo muszę się sama postarać. A ja proszę tylko o kilka gestów. Drobnych. Powiedz, pokaż, bądź. Daj mi siebie. Bo nigdy, nikt nie będzie Twój. Ludzie są zawsze Swoi, to nie zwierzątka. Ale jeśli dasz mi odrobinę to zacznie mi się chcieć... Wszystko! Cały świat! Zobaczysz. Tylko się znajdź gdzieś blisko, tylko mnie spotkaj, tylko mnie zauważ. Raz.

Stany nieważkości inspirują mnie najbardziej, szkoda tylko, że gdy chce powiedzieć coś bardzo ważnego, po prostu nie trafiam w klawisze.

Полковнику никто не пишет
Полковника никто не ждёт

Nie tłumacz mi, ze wszystko zniknie samo. Nawet w tłumie jestem bez nikogo, bo jestem bez Ciebie, bo nie słucham i milczę. Czasem tylko krzyknę viva la revolution! I pogrążę się w oparach dymu.

Pozwól mi stąd wyjść.

a.

1 comment:

Anonymous said...

a ja zawsze staram się być bliżej niż inni...