Bo rodzina jest najważniejsza!
Każdy kto tak powie, ma cholerną rację. Bez względu na to czy musimy od niej uciekać, czy trzymać się jej jak tarczy, zawsze determinuje nasze przyszłe - dorosłe życie.
Tak bym okrutnie chciała, zamieszkać gdzieś, sama, nawet na strychu, w małym pokoiku, ale jak najdalej od nich.
Nie mam żadnej wizji na przyszłość. Wszystko co robię ciągnie się jak nudne kazanie, małymi kroczkami, jakby moje życie miało kulę u nogi i nie mogło iść zwykłym tempem.
Pracuję osiem, czasami jedenaście godzin dziennie. Pięć dni w tygodniu. Czasami sześć. Co dwa tygodnie chodzę do szkoły.
I nadal na nic mnie nie stać. Co za kraj, w którym harując jak wół, nic kurwa nie mogę sobie kupić? Nawet butów albo kurtki na zimę. Idę do sklepu i ceny mnie przerażają... Najwyżej przechodzę zimę w trampkach.
Już powoli nie mam siły.
Nic nie dzieje się tak jak ja chcę. Nawet najdrobniejszy szczegół.
Tęsknię za Twoim ciepłem. Zabierz mnie. Do domu.
A. przed wyjściem do pracy
Friday
nie chcę siebie takiej spotykać
Author:
tyruryru
on
9:35 AM
1 komentarze
Subscribe to:
Comments (Atom)
