Friday

Minęło puste pół roku.
Miałam wrażenie, że serce na zawsze przestało mi bić. Bo w sumie po co? Dla kogo? Do kogo? Wszystko upadło i nawet nie było co zbierać.

Ale nie szkodzi.
Tęsknota mnie nie zabiła. Tęsknota za kimś, za czymś... Za uczuciem, za człowiekiem, za spełnieniem. Cholera wie. Ale nie zabiła tym razem. Udało mi się uciec. Chociaż już strach mnie obleciał, że się nie wydostanę z tego labiryntu.

Czasami w deszczu, pijąc nad Wisłą, wydawało mi się, że jeśli się postaram i będę cierpliwa to zdobędę to czego mi brak. Ale to przekonanie odpłynęło razem z brudną pianą.

I nagle spadło na mnie jak grom... A był tak blisko. I teraz będzie jeszcze bliżej. Mój osobisty Francuzik.
Tylko jak ja go pogodzę z własnym życiem?

Ant.